W drugi weekend lipca spotkaliśmy się już po raz czwarty. Jak zawsze czas wypełniły nam rozmowy, śmiech i zabawa. W programie znalazły się również momenty, w czasie których poważnie rozmawialiśmy o bezdomności psów i o tym jak działać, by im pomóc. Wszystkim ogromnie dziękuję za wspólnie spędzony czas, za radość bycia razem.
A oto fotorelacja:
Słoneczna Osada w Zabrodzinie przywitała nas piękną letnią pogodą
Po podróży spragnieni byli ludzie i psy
Wszyscy się zapoznali
by po chwili wspólnie szaleć wśród traw
Podjęliśmy próbę uwiecznienia większości naszych psów na jednym zdjęciu. Próbę skazaną z definicji na fiasko.
W międzyczasie dojechała do nas Albertyna ze swoimi ludzikami. Nasze psy momentalnie przestały pozować do zdjęć, przecież trzeba przywitać nową koleżankę
Kolejni uczestnicy rozpakowywali auta, a w tym czasie czworonogi kręciły się wymieniając między sobą znaczące spojrzenia
Jak widać "towarzystwo" przypadło sobie do gustu.
Po obiedzie przyszedł czas na poważniejsze zajęcia. W tym celu udaliśmy się na urokliwy pomost, miejsce, które tworzy przyjemny nastrój i sprzyja koncentracji.
Jak widać jedni słuchali uważnie, inni ucinali sobie w tym czasie drzemkę.
Biała Dama również brała udział w tych zajęciach.
Słońce chyliło się ku zachodowi. Przyszedł czas na przygotowanie posiłku jak zawsze w takich okolicznościach ognisko było najlepszym rozwiązaniem.
Kobietki zajęły się rozmowami i pstrykaniem zdjęć, a nasi mężczyźni doskonale poradzili sobie z rozpaleniem ognia.
W powietrzu unosił się zapach kiełbaski, psy czekały cierpliwie
Niektóre z wywieszonymi jęzorami.
Pierwsze kiełbaski smakowały wyśmienicie
Może powoli a może szybko... zapadał zmierzch. Byliśmy tak zajęci rozmowami, że nie zauważyliśmy kiedy zrobiło się całkiem ciemno. Ogień dawał ciepło, upajaliśmy się jego blaskiem.
Jeśli ognisko to gitara i śpiew!
Basso zadbała o to by nikt nie pogubił się w repertuarze.
Byli i tacy, którzy łączyli przyjemne z przyjemniejszym
Czas płynął gdzieś poza nami... Część uczestników skapitulowała przed pierwszą w nocy. Nie wiadomo kiedy poszły spać nasze dzieci. Najwytrwalszym z trudem przyszło rozstać się około 2.30. Wierni towarzysze byli z nami do końca.
Poranna kawa smakuje najlepiej!!!
Powoli zbieraliśmy się w jadalni. Czekał nas kolejny pracowity dzień. Ważne by w takich okolicznościach śniadanie było smaczne i syte. Gospodarze doskonale trafili z w nasze gusta.
W ruch poszły noże i widelce.
Na dworze szalała pełna uroku, letnia burza. Deszcz spływał strugami. Jednak nie był w stanie pokrzyżować nam planów... i tak następne zajęcia miały odbywać się wewnątrz. Przyszła pora na loterię fantową, w której fanty były bardzo atrakcyjne a każdy los wygrywał..
W czasie gdy zbieraliśmy się w sali Starego Spichlerza nasze pociechy już bawiły się dobrze. W tym miejscu nie było szans na nudę.
Kubki szwajcarskie były bardzo pożądanym przez losujących fantem.
Pod stertą zabawek skrywają się cenne przyrządy i środki do pielęgnacji psiej sierści.
Dużą niespodzianką była Wielka Pardubicka, przy której trudno było zachować powagę. Tak bardzo się podobała, że chyba na stałe włączymy ją do programu. Aby poczuć urok chwili wystarczy spojrzeć na nasze twarze!
Więcej na wątku forum: http://www.pasterzeforum.pl/index.php?topic=431.0