w DT od 21-12-2010


Historia Toya jest jak historia wielu uciekinierów, którzy mieli wyjątkowe szczęście nie skończyć pod kołami samochodów.

Przyjechał do nas z północy kraju. 
Właściciel nie miał dla niego nawet obroży, przy budzie utrzymywał go łańcuch owinięty wokół szyi. Mrozy sięgały wówczas 20'C. 
Dogomaniaczka nie mogąc patrzeć na udręczone zwierzę odebrała psa i przekazała go FP.

Był pod naszą opieką kilka dni. Zdążylismy go zaszczepić i odrobaczyć. Uciekł w czasie spaceru spłoszony odgłosem wystrzału petardy. Poszukiwania nic nie przyniosły.
Po roku okazało się, że Toy sam znalazł swoje miejsce na ziemi. 
Przygarnęła go mieszkanka pobliskiej wsi. Teraz Toy pilnie broni jej obejścia przed intruzami.